Strony

środa, 8 czerwca 2016

ENCANTO DO BRASIL czyli prostowanie keratynowe w domu

Dziś był jeden z piękniejszych dni mojej edukacji - zdałam najcięższy z egzaminów w mojej karierze i tym samym dałam sobie z powrotem pozwolenie na blogowanie. Na całe szczęście niepisanie nie równa się nicnierobieniem. I tak oto około tydzień temu, a może już dwa, wykonałam po raz drugi samodzielnie zabieg keratynowego prostowania.
Ten pierwszy nie był dla moich włosów zbyt łaskawy. Spaliłam sobie końcówki, bo niedostatecznie wysuszyłam włosy. Człowiek na szczęście uczy się na błędach i tym razem wszystko przebiegło pomyślnie ;)
Instrukcję do wykonania zabiegu pozwolę sobie wziąć z tej strony.

Rzeczy niezbędne do wykonania zabiegu prostowania włosów przy użyciu zestawu preparatu Encanto Do Brasil: miseczka, grzebyk, rękawiczki, maseczka, prostownica.

Umyj włosy szamponem dołączonym do zestawu ( CLARIFING SHAMPOO) 2-3 razy w zależności od potrzeby. Ma to na celu wypłukanie wszelkich pozostałości po koloryzacji czy innych zabiegach chemicznych, czyli ogólnie rzecz ujmując zanieczyszczeniach. Osusz włosy ręcznikiem, usuwając z nich nadmiar wody tak aby pozostały wilgotne.

Upewnij się, że jesteś w dobrze wentylowanym pomieszczeniu. Załóż rękawiczki i maseczkę. Dobrze wstrząśnij butelkę ( STRAIGHTENING TREATMENT) przed użyciem a następnie wyciśnij do miseczki pożądaną ilość preparatu. Przed rozpoczęciem zabiegu zrób próbę uczuleniową na małym fragmencie skóry. Po krótkim czasie, jeżeli skóra nie zaczerwieni się kontynuuj zabieg. Podziel włosy na bardzo małe partie a następnie za pomocą pędzelka rozprowadź preparat prostujący na włosach w odległości 1-2 cm od skóry głowy, aż po same końce. Unikaj kontaktu preparatu ze skórą głowy.

Gdy pokryjesz produktem całe włosy odczekaj 15 minut.

Wysusz włosy suszarką średnim strumieniem, aż do całkowitego wysuszenia (jeżeli masz wrażliwe oczy przytrzymaj ręcznik przy twarzy podczas suszenia). Wyprostuj pasma włosów za pomocą prostownicy rozgrzanej do temperatury 215-230 stopni Celsjusza 6-7 razy każde. Po wyprostowaniu wszystkich włosów odczekaj 30 minut. Jeżeli zależy Ci na efekcie uniesionych włosów od nasady prostuj pasma trzymając je w górze.

Umyj włosy ponownie szamponem
Gdy pokryjesz produktem całe włosy odczekaj 15 minut.
Wysusz włosy suszarką średnim strumieniem, aż do całkowitego wysuszenia (jeżeli masz wrażliwe oczy przytrzymaj ręcznik przy twarzy podczas suszenia). Wyprostuj pasma włosów za pomocą prostownicy rozgrzanej do temperatury 215-230 stopni Celsjusza 6-7 razy każde. Po wyprostowaniu wszystkich włosów odczekaj 30 minut. Jeżeli zależy Ci na efekcie uniesionych włosów od nasady prostuj pasma trzymając je w górze.
Umyj włosy ponownie szamponem.
Gdy pokryjesz produktem całe włosy odczekaj 15 minut.
Wysusz włosy suszarką średnim strumieniem, aż do całkowitego wysuszenia (jeżeli masz wrażliwe oczy przytrzymaj ręcznik przy twarzy podczas suszenia). Wyprostuj pasma włosów za pomocą prostownicy rozgrzanej do temperatury 215-230 stopni Celsjusza 6-7 razy każde. Po wyprostowaniu wszystkich włosów odczekaj 30 minut. Jeżeli zależy Ci na efekcie uniesionych włosów od nasady prostuj pasma trzymając je w górze.
Umyj włosy ponownie szamponem ( CLARIFING SHAMPOO). Osusz je ręcznikiem, usuwając z nich nadmiar wody tak aby były wilgotne. Za pomocą pędzelka do aplikacji zacznij nakładanie odżywki (POST- TREATMENT CONDITIONER) dzieląc włosy na małe pasma. Nakładaj preparat w odległości 1-2 cm. Od skóry głowy, aż po same końce. Unikaj kontaktu preparatu ze skórą głowy. Gdy pokryjesz produktem całe włosy, odczekaj 15 minut i spłucz włosy wodą, pozostawiając na włosach około 50% odżywki.

Wysusz włosy suszarką, rozdzielając je na małe pasemka w celu ułatwienia sobie tej czynności oraz poprawienia dokładności suszenia. Następnie wyprostuj włosy prostownicą rozgrzaną do temperatury 215-230 stopni Celsjusza 6-7 razy każde pasemko.


Wysusz włosy suszarką, rozdzielając je na małe pasemka w celu ułatwienia sobie tej czynności oraz poprawienia dokładności suszenia. Następnie wyprostuj włosy prostownicą rozgrzaną do temperatury 215-230 stopni Celsjusza 6-7 razy każde pasemko.

Wysusz włosy suszarką, rozdzielając je na małe pasemka w celu ułatwienia sobie tej czynności oraz poprawienia dokładności suszenia. Następnie wyprostuj włosy prostownicą rozgrzaną do temperatury 215-230 stopni Celsjusza 6-7 razy każde pasemko.
PO WYKONANIU ZABIEGU NIE MA ŻADNYCH OGRANICZEŃ DOTYCZACYCH MYCIA WŁOSÓW.
ZABIEGI TAKIE JAK FARBOWANIE, PASEMKA, ROZJAŚNIANIE MOŻNA WYKONAĆ DWA TYGODNIE 
PRZED LUB PO ZABIEGU PROSTOWANIA .

Pamiętaj, aby nie ominąć żadnego punktu z instrukcji, gdyż są one niezbędne do prawidłowego przeprowadzenia zabiegu. Szampon dołączony do zestawu może być używany codziennie.
Odżywka może być używana jedynie po przeprowadzeniu zabiegu.
Po zabiegu nie zalecam stosowania szamponów i odżywek zawierających sole i ostre detergenty między innymi SLS lub SLES.


Za pierwszym razem gdy prostowałam włosy, zajęło mi to ponad 6 godzin, głównie ze względu na zimny nawiew suszarki. Tym razem wybrałam jednak ten ciepły i zmieściłam się w 3,5h. Preparat nakładałam tylko od ucha w dół i uniknęłam okropnego efektu "ulizania przez krowę". I najważniejsze - nie spaliłam włosów ;D
Prostowanie keratynowe jest przede wszystkim zabiegiem regeneracyjnym. Uzupełnia ubytki we włosie, keratyna jest w niego dosłownie wprasowana za pomocą wysokiej temperatury prostownicy. Skutkiem ubocznym jest wyprostowanie włosów. Za pierwszym razem efekt utrzymywał się niezmiennie aż przy miesiące, potem włosy rozjaśniłam i wróciły do stanu sprzed zabiegu. Był on dla mnie świetną opcją zabezpieczającą. W tym samym celu wykonałam go ponownie - niedługo znów rozjaśnię włosy, ale już nie tak drastycznie ;) Jeszcze jednym motywem był upływający termin ważności preparatu - żal było mi wyrzucić pół opakowania, a nikt po przygodzie ze spalonymi za pierwszym razem końcami nie chciał mi pozwolić na wykonanie go na jego czuprynie.
Jeśli na coś chciałabym zwrócić szczególną uwagę, to będzie to okropny zapach preparatu z keratyną. Kiedy prostowałam pasemko przy twarzy, a para z kosmetyku znalazła się w pobliżu oka, to natychmiast potrzebowałam przyłożyć zmoczony ręcznik do twarzy na kilka chwil. Uważam to za największy minus zabiegu.
Ostatecznie włosy nie różnią się za bardzo kondycyjnie od stanu przed - nie wiem czym jest to spowodowane. Są jednak zdecydowanie grubsze i mocniejsze. No i szybko się rozprostowują. Myślę, że w razie potrzeby wykonam zabieg ponownie.

Jeśli chodzi o nieużywanie mocnych detergentów po zabiegu - nie za bardzo stosuję się do tego punktu. Moja skóra głowy potrzebuje mocniejszego oczyszczenia, a włosy na długości traktuję jak dotychczas odżywkami bądź maskami. Jeśli komuś zależy na efekcie idealnej tafli - wtedy jak najbardziej polecam łagodne szampony, wszelkie maski z keratyną, a także zakup keratyny hydrolizowanej i dodawanie jej do gotowych produktów, które nie mają jej w składzie. Nie jest to jednak bardzo konieczne i nie jestem w stanie stwierdzić, czy stosowanie się do takiej pielęgnacji faktycznie przedłuży efekty.


Miesiąc po pierwszym zabiegu, po dwukrotnym podcięciu. Niestety zdjęcie z lampą błyskową, choć w rzeczywistości się też tak strasznie świeciły. Były baardzo oklapnięte i bez życia.

Teraz przed zabiegiem.


Po zabiegu. Ja osobiście widzę różnicę zarówno między pierwszym prostowaniem, włosami przed i teraz. Tym razem z zabiegu jestem duużo bardziej zadowolona. Nie mam głowy polizanej przez krowę no i włosy lepiej to wszystko zniosły.

Jeśli są pytania bądź sugestie, to zapraszam do dyskusji ;)


czwartek, 19 maja 2016

Jak dobrze myć włosy?

Wydawać by się mogło, że nie ma nic skomplikowanego w myciu czupryny. Trochę szamponu na dłoń, włosy zmoczone i nakładamy szampon, robiąc przy tym lawę z piany, a włosy i głowę szorując zawzięcie jakby spotkały się co najmniej z błotnym deszczem. Niestety, w ten sposób włosy się osłabiają, stają się bardziej suche, a jeśli są zniszczone, to dokładamy im tylko mały, kolejny już gwóźdź do trumny.

Jak więc zrobić, żeby nadal względnie szybko sobie poradzić z myciem i jednocześnie uchronić delikatne włosy przed zniszczeniem mechanicznym i działaniem mocnego szamponu?

Ową metodę stosuję od 2,5 roku, niemal niezmiennie. Nie jest skomplikowana i wymaga tylko dwóch lub trzech kosmetyków. OMO, bo tak nazywa się sposób, który chcę przedstawić, dzieli się na trzy etapy mycia. 
O - odżywianie. Nałożenie PRZED myciem właściwym (szamponem) odżywki, maski bądź oleju. Generalnie chodzi o to, żeby ochronić podatne na zniszczenia końcówki włosów przed działaniem szamponu z mocnym detergentem, którym jest w większości Sodium Laureth Sulfate. Nie ma większego znaczenia czy będzie to nałożony olej na całą noc czy odżywka na kilka sekund. Chodzi o to, żeby końców nie szorować szamponem tylko właśnie odżywką czy maską. Zapewniam, że poradzi ona sobie z domyciem tak samo jak szampon, a jest delikatniejsza do włosów na długości. Kiedy już nałożę maskę czy odżywkę (z olejem jest trochę inaczej KLIK) to nie spłukując jej przechodzę do drugiego etapu.
M - mycie. Szampon nakładam tylko i wyłącznie na skórę głowy. Pilnuję tego, ponieważ większość moich szamponów jest mocno oczyszczająca i po takie też częściej sięgam. Masuję ją delikatnie kolistymi ruchami, a spływającej pianie pozwalam swobodnie lecieć w dół, jednakże nie dokładam do pomocy swoich dłoni - skupiam się tylko i wyłącznie na skórze. Włosy spłukuję dokładnie zaczynając od góry. Staram się już wtedy nie szorować włosów, tylko pozostawić je tak, jak woda je ułoży. 
O - odżywianie. Ostatnim krokiem jest nałożenie odżywki bądź maski na włosy na długości. Osobiście nie lubię bardzo, gdy moje włosy są oklapnięte, dlatego zawsze nakładam odżywkę czy maskę po myciu od ucha w dół (przy pierwszym O nie ma to dla mnie znaczenia, bo użyję szamponu). Zarówno odżywkę jak i maskę delikatnie wcieram zaczynając nakładanie od końcówek (i tam de facto zostawiam jej najwięcej. Jeśli nałożę maskę, to zostawiam ją na włosach na 15-30 minut, natomiast odżywkę zostawiam dosłownie na kilka chwil. Zdarza mi się, przy braku czasu, pominąć etap drugiego odżywienia, wtedy stosuję odżywkę bez spłukiwania bądź serum w spreju.
Nadmiar wody odsączam zawsze przejeżdżając z góry na dół po włosach, zawijam je w ręcznik na kilka chwil i nigdy nie szoruję.

Jakich kosmetyków użyć do odżywiania? 
Stosuję zasadę, że tylko jedno O jest czymś mocniejszym. Na przykład jeśli przed myciem nakładam maskę, to po myciu jest to tylko delikatna odżywka. Robię też odwrotnie - jeśli przed myciem użyję odżywki jako zabezpieczenia przed szamponem, to po myciu nakładam maskę. Myślę, że nic się nie stanie, jeśli przy jednym i drugim O użyjemy tej samej odżywki (maska z kolei mogłaby już przeciążyć włosy).

Bardzo ważne jest, żeby włosów nie szorować ani podczas mycia, ani wycierania ręcznikiem. To je nieodwracanie osłabia, a na pewnym etapie wręcz niszczy. Należy też uważać przy cienkich, delikatnych włosach, żeby ich nie obciążyć zbyt dużymi ilościami produktów. Zaczną się one wtedy zbijać w smutne strąki. Można wtedy używać odżywki b/s, ale ją spłukując.

Czekam na efekty! ;)

czwartek, 12 maja 2016

Aktualizacja włosów KWIECIEŃ, plan pielęgnacji MAJ, CZERWIEC

Kwiecień rozpoczął się od wizyty u fryzjera ;) TUTAJ cały post o proponowanej przeze mnie metodzie na podcinanie końcówek. 
Przez cały miesiąc miałam pić siemię lniane, skrzypokrzywę i wcierać wcierkę z rzepy. Niestety nie do końca mi się to udało, ponieważ od kwietnia zaczęłam pracę! ;) TUTAJ link do moich ambitnych planów. Mimo wszystko włosy urosły więcej niż ten 1cm. O tym napiszę wkrótce w osobnym poście podsumowującym moją akcję ;)
W kwietniu też już po raz drugi farbowałam moje zielone "refleksy". Widzę różnicę, jednakże ten efekt nadal mnie nie zadowala. W najbliższym czasie przyjdzie czas na rudą farbę, która powinna zniwelować męczącą mnie poświatę.






PLAN PIELĘGNACJI MAJ, CZERWIEC

Po pierwsze nadal chcę walczyć o centymetry. Do tego wybieram wcierkę Radical, która leży na mojej półce już od ładnych paru miesięcy ;D
Po drugie olejowanie skóry głowy. Miałam taki moment podczas wcierania Joanny, że skóra się przesuszyła. Chciałabym tego uniknąć w tych dwóch miesiącach. Do tego ważnego zadania wybieram najlżejszy z mojej włosowej kolekcji - olej kokosowy.
Po trzecie chcę wykonać prostowanie keratynowe. Od poprzedniego minęło już prawie pół roku i muszę szybciutko wykorzystać resztę preparatu, szkoda mi go wyrzucić.
Jeśli chodzi o włosy na długości, to nadal chcę je systematycznie olejować, maskować i zakwasić od czasu do czasu ;D

wtorek, 10 maja 2016

DIY ulepszenie maski lub odżywki - mąka ziemniaczana

Majówka troszkę mi się przedłużyła, wracam dopiero do żywych ;D
Mimo wszystko podczas majówkowych imprez znalazł się czas dla mojej czupryny. Zależało mi na dociążeniu włosów bez ich obciążania rzecz jasna. Do domu zabrałam ze sobą tylko jedną maskę i balsam od Babuszki Agafii, więc musiałam sobie poradzić z czymś z maminej szafki. Padło na sprawdzoną już wcześniej przeze mnie mąkę ziemniaczaną.
Mąka jako dodatek do maski świetnie wzmacnia jej działanie, wygładza i dociąża włosy. Nie zawiera żadnych super specjalnych składników odżywczych, ma po prostu sprawić, że włosy wyglądają dobrze ;)
Dodałam łyżkę stołową maski, pół łyżki balsamu, małą łyżeczkę mąki ziemniaczanej i kilka kropel olejku z orzechów włoskich.


 Całość wymieszałam dokładnie i przed myciem nałożyłam na włosy od ucha w dół.


 Włosy zawinęłam w folię i na to nałożyłam ręcznik, potrzymałam tak około 30 minut. Następnie umyłam szamponem tylko skórę głowy i nie nakładałam po myciu żadnej odżywki. Wysuszyłam włosy trzymając głowę w dół letnim i zimnym nawiewem bez modelowania. Swe dzieło uwieńczyłam kropelką olejku śliwkowego na końce. 
Ulepszona maska sprawdziła się tak jak powinna ;) Włosy wygładzone, bez plątania, bez układania.


Mąkę ziemniaczaną można też użyć jako suchy szampon do włosów ;) Najlepiej po myciu na wysuszone włosy nasypać na głowę trochę mąki (robiąc przedziałki). Uniesie nam ona trochę włosy, doda objętości i pozwoli dłużej cieszyć się nieprzetłuszczoną skórą. Mąka bowiem wchłania nadmiar łoju. Można też spróbować użyć jej na lekko nieświeżych już włosach.

piątek, 29 kwietnia 2016

"Recepta babci Agafii" czyli sekrety syberyjskich ziół - szampon i balsam


         Na te dwie skromne butelki trafiłam niedawno w mojej małej drogerii pod akademikiem. Często uda się tam trafić na perełki, które dotąd znałam tylko ze sklepów internetowych, bądź też takie trudno dostępne w Rossmanie czy Hebe.
            Miałam już wcześniej do czynienia z kosmetykami do włosów od Babuszki Agafii, więc nie wahając się zbyt długo wzięłam szampon i odżywkę w ciemno - nie było bowiem wyboru zbyt szerokiego, ponieważ zdążyły się wyprzedać :( Wzięłam szampon przeciw wypadaniu włosów i balsam, który nadaje objętość i blask. Czy się sprawdziły? Zapraszam do mojej pierwszej recenzji ;)



TRADYCYJNY SYBERYJSKI SZAMPON 3 - PRZECIW WYPADANIU



"Tradycyjny szampon Agafii do włosów 3 na bazie propolisu łopianowego, a także ekstraktu prawoślazu, olejków kminku - zawiera dużą ilość witamin A, B1, B2, C i PP oraz minerałów, które intensywnie odżywiają włosy i zapobiegają ich nadmiernemu wypadaniu. Szampon ma silne działanie odżywcze i regenerujące, zapobiega nadmiernemu wypadaniu włosów, wzmacnia je, chroni przed uszkodzeniami i działaniem czynników zewnętrznych" - opis producenta.



Skład: 
Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Sodium Chloride, Cocamide DEA, Cocamidopropyl Betaine, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Propolis Extract, Arctium Lappa Root Extract, Glycine Soja Oil, Urtica Dioica Extract, Chamomilla Recutita Flower Water, Althaea Officinalis Root Extract, Salivia Officnails Oil, Carum Carvi Fruit Oil, Mel, Saponaria Officinails Root Extract, Cera Alba, Panthenol, Niacinamid, Citric Acid, Parfum, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, Benzyl Salicylate, Hexyl Cinnamal, Cl 15985, Cl 19140, Cl 42030, Cl 14720.

Na czerwono zaznaczyłam składniki, które odpowiadają za faktyczne mycie skóry i włosów. 
Na żółto wszelkie roślinne wyciągi itp.
Na zielono emolienty i oleje.
Na niebiesko humektanty, czyli nawilżacze.
I na różowo substancje, które mogą UCZULAĆ.

Szampon nie zawiera absolutnie żadnych silikonów ani keratyny, co dla mnie jest dużym plusem, bo bardzo nie lubię tych składników w szamponach. Ma natomiast SLES, którego wiele osób, zwłaszcza z delikatną skórą powinno się wystrzegać. Bardzo dobrze myje i się pieni, bez problemu radzi sobie ze zmyciem oleju. Należy jednak uważać, ponieważ zawiera dużo roślinnych wyciągów, które przy zbyt intensywnym stosowaniu mogą (ale nie muszą) przesuszać włosy. Dla mnie szampon idealny ;) Posiadaczki jasnych włosów powinny uważać, ze względu na barwniki zawarte w szamponie. Jego kolor to taki przeźroczysty zmieszany z czarnym ;)

Opakowanie jest raczej klasyczne, plastik miękki, więc bez problemu można wydobywać produkt. 

Zapach ziołowy, dla mnie przyjemny.

Cena jak najbardziej przystępna. Za 500 ml zapłaciłam niecałe 8 zł ;)

Jeśli chodzi o wypadanie to niestety nie podam obiektywnej odpowiedzi, ponieważ stosuję wcierkę, która je skutecznie zahamowała do minimum.



TRADYCYNY SYBERYJSKI BALSAM Nr 4 OBJĘTOŚĆ I BLASK



"Tradycyjny balsam do włosów nr 4 na bazie propolisu kwiatowego i innych naturalnych składników, takich jak organiczny wosk kwiatowy, oleje z wiązówki błotnej i werbeny przywraca włosom lekkość i puszystość. Odpowiednio dobrane naturalne składniki sprawiają, że włosy zyskują witalność, piękno i intensywny blask. Przy regularnym stosowaniu balsamu włosy są łatwiejsze do ułożenia, lekkie, puszyste i piękne".


Skład:
Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Behentrimonium Chloride, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Amodimethicone, Propolis Extract, Calendula Officinails Flower Extract, Chamomila Recutita Flower Water, Sophora Japonica Flower Extract, Helianthus Annuus Seed Oil, Cera Alba, Lavandula Angustifolia Oil, Chamomila Recutita Oil, Mel, Panthenol, Pinus Sirbica Needle Extract, Pinus Sirbica Seed OilPinus Sirbica Seed Oil Polyglyceryl-6 Esters, Xantan Gum, Hydrolyzed Milk Protein, Trideceth-12, Ceteareth-20, Citric Acid, Parfum,  Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, Cl 16255, Cl 15985, Cl 19140, Cl, 42090, Cl 14720

Dokładnie jak wyżej:
Na czerwono zaznaczyłam składniki, które odpowiadają za mycie.
Na żółto wszelkie roślinne wyciągi itp.
Na zielono emolienty i oleje.
Na niebiesko humektanty, czyli nawilżacze.
Na fioletowo proteiny.
I na różowo substancje, które mogą UCZULAĆ.

W składzie znowu brak silikonów. Zdecydowanie balsam włosów nie obciąża choć dociąża. Są miłe, lekkie, puszyste: tak jak obiecano ;D

Produkty mogą okazać się idealne dla kręconowłosych oraz takich włosów, które kosmetyki łatwo obciążają (wyglądają wtedy na nieświeże bądź szybko się przetłuszczają), np. dla cienkowłosych (czyli takich, jak ja). Na szampon zdecydowanie powinny uważać osoby o bardzo wrażliwej skórze głowy.

Włosy po użyciu szamponu i balsamu, bez olejku na końcach, naturalne światło


Podsumowując: oba produkty mają u mnie duży plus za działanie (co najważniejsze) oraz za cenę. Nie wydaje mi się natomiast, aby mogły być jedynymi produktami do pielęgnacji włosów. Potrzeba jeszcze jakiegoś zabezpieczenia końcówek ;)

środa, 20 kwietnia 2016

DIY płukanka zakwaszająca

Poprzedni weekend nie obył się bez włosowych kombinacji. Ni z tego, ni z owego moja siostra wpadła na genialny pomysł - pofarbować "odrost" na ciemniejszy kolor - zrobić taki sztuczny, żeby nie było tak dużego kontrastu z farbowanym blondem a ciemnym naturalnym brązem.
Po całej operacji, gdy przyszedł czas na spłukanie farby, przeszła mi przez głowę myśl, czy przypadkiem ta ciemna spływająca farba nie zabarwi w żaden sposób blondu... Trzeba więc było się ratować czymkolwiek, co było w domu ;D

Aby farba nie dostała się do jasnych włosów, trzeba było zamknąć ich łuski. W tym celu użyłyśmy płukanki cytrynowej.


Jak przygotować? 
Otóż bardzo łatwo ;)
pół cytryny
pięć litrów wody chłodnej (najlepsza byłaby destylowana bądź przegotowana, my jednak wzięłyśmy prosto z prysznica)
wlać to razem do miski i troszkę zamieszać

Jak użyć?
Włosy wkładamy do miski i moczymy dosłownie chwilę, można zanurzyć także głowę. Następnie polewamy włosy całą zawartością miseczki. Polecam na koniec jeszcze polać chłodną wodą bez cytryny, bo zdarzało mi się, że bez tego kroku były takie trochę posklejane.
Płukankę stosujemy najczęściej po myciu jako jedno z ostatnich płukań.

Ma ona na celu, tak jak już wspomniałam, zamknięcie łusek włosów, może pomóc doraźnie z przetłuszczaniem skóry głowy. Włosy są sypkie, błyszczące, lekkie. Warto użyć płukanki przed większym wyjściem, efekt wow murowany ;)
Stosować można co około dwa tygodnie. Zbyt częste stosowanie płukanki zakwaszającej może powodować przesuszenie, a nawet spalenie włosów! Należy więc robić to z głową ;)
Płukanka cytrynowa działa na nasze włosy także jako odkamieniacz - usuwa kamień, który nagromadził się na włosie podczas mycia wodą z prysznica.





Co zamiast cytryny?
Ocet jabłkowy w proporcji około pół szklanki na pięć litrów wody
Piwo ;)

Płukankę warto stosować po farbowaniu włosów, aby domknąć łuski. Efekt lekkich, miękkich włosów utrzymuje się u mnie do kilku myć. Jeżeli chcesz zastosować płukankę PO farbowaniu, polecam zrezygnowanie z odżywki dołączonej do farby, ponieważ ma składniki odpowiedzialne za domykanie łusek. Tak więc albo odżywka albo płukanka, żeby nie narobić sianka ;)




piątek, 15 kwietnia 2016

Good hair day (1)

Good hair day to sprawa indywidualna. Oczywistym jest, że włosy nie zawsze wyglądają tak, jak chcemy. Czasem będą przypominały bardziej siano niż włosy, bo nałożymy za dużo keratynowych produktów, a raz pozbijają się w kolonie (czy też strąki - zwał jak zwał) przez nadmiar emolientów. Są jednak dni, kiedy chcemy wyglądać dobrze, olśnić błyszczącą taflą bądź bujnymi lokami. Jak więc sprowokować "Good hair day" bez użycia stylizatorów czy np. prostownicy?

Chętnie podzielę się "przepisem" na jeden z moich super włosowych dni.

Po pierwsze naolejowałam włosy kilkoma kropelkami olejku śliwkowego od ucha ku końcom. Pochodziłam z olejem około dwóch godzin. Olej podczas mycie zemulgowałam Kallosem Milk. Następnie umyłam głowę i włosy szamponem z BioVax. Na końcówki na kilka chwil nałożyłam odżywkę Oil Repair3.


Po odsączeniu wody ręcznikiem dosłownie kropelkę wielkości groszku odżywki z Ziaji wtarłam w końce. Wysuszyłam je w większości zimnym nawiewem. W suche końcówki wtarłam kropelkę olejku śliwkowego. Przed spaniem związałam je w wysoką kitkę na czubku głowy, aby zyskały objętość i aby pozostały proste.


Rano popsikałam je na długości Gliss Kurem, a na włosach przy twarzy użyłam suchego szamponu Batiste o moim ulubionym zapachu ;)


Włosy są śliskie i zdyscyplinowane, końcówki odpowiednio nawilżone bez oznak przesady (nie zbijają się w strąki). Zabrakło im jednak miękkości, mogłam więc dodać gdzieś np. mocznik.

Podsumowując: postawiłam na emolienty, niewielka tylko ilość nawilżaczy była w odżywce z Ziajki, prawie bezwzględnie uniknęłam protein (keratyna w Gliss Kurze).


Może masz jakiś sposób na swój Good hair day? ;)